W artykule z 4 marca Recesja – czy może najgorsze już za nami? Perspektywy dla światowej gospodarki skupiliśmy się przede wszystkim na dwóch głównych „silnikach” światowego wzrostu gospodarczego, a więc rynkach wschodzących oraz Stanach Zjednoczonych.

W dniu dzisiejszym przyjrzymy się gospodarce, która pomimo tego, że do globalnego wzrostu PKB kontrybuuje zdecydowanie mniej niż emerging markets i Wuj Sam, jest regionem, który odpowiada za 22% globalnego PKB (jest to drugi najwyższy udział po Stanach Zjednoczonych). Mowa mianowicie o Unii Europejskiej. Efektem owego przyglądania się będzie odpowiedź na pytanie czy dla Unii Europejskiej (dalej jako „Europa”), wkrótce w najbliższym czasie „zaświeci słońce po burzliwych i pochmurnych ostatnich kilkunastu miesiącach”.

Europa w forpoczcie spowolnienia w 2018 roku

Europa była w forpoczcie zapoczątkowanego w zeszłym roku globalnego spowolnienia gospodarczego. Popularny wskaźnik wyprzedzający koniunktury, a więc PMI osiągnął swój szczyt w styczniu 2018 roku na poziomie 57,7 pkt, po czym praktycznie przez resztę roku spadał sugerując nadchodzące spowolnienie gospodarcze na Starym Kontynencie.

[center]
Wykres – Zbiorczy (z ang. Composite) PMI* dla Europy (styczeń 2016 – luty 2019)
[/center]

alt text

[center]
* Wskaźnik obrazujący perspektywy zarówno dla sektora przemysłowego jak i usługowego w ujęciu zagregowanym
[/center][center]
Źródło: Merrill Lynch
[/center]

Głównej przyczyny takiego stanu rzeczy należy szukać w napięciach handlowych na świecie, które skutkowały m.in. nałożeniem ceł na import stali i aluminium przez Stany Zjednoczone w marcu zeszłego roku czy eskalacji tzw. wojny handlowej pomiędzy USA, a Chinami i jej negatywnymi efektami dla gospodarki Państwa Środka. Europa jest w większym stopniu uzależniona od eksportu do Chin niż Stany Zjednoczone (mówi się, że „gdy Chiny kichną, to Europa łapie przeziębienie”), zwłaszcza kraje z dużym udziałem eksportu w PKB (przede wszystkim Niemcy, ale także mniejsze państwa takie jak Holandia, Belgia czy Irlandia). Jeżeli dodamy do tego negatywny wpływ zamieszania związanego z Brexitem na sentyment europejskich konsumentów i przedsiębiorców, to zaistniały w Europie w zeszłym roku stan rzeczy mamy wyjaśniony.
Nie dziwi więc, że tak znaczące pogorszenie się perspektyw dla europejskiej gospodarki skutkowało dynamiczną rewizją prognoz wzrostu gospodarczego na Starym Kontynencie na ten rok (np. prognoza wzrostu gospodarczego strefy euro przez OECD została zrewidowana z 1,8% w listopadzie 2018 do 1,0% obecnie).

PMI to wskaźnik wyprzedzający koniunkturę w gospodarce, a nie na giełdzie

Tyle złych informacji, żeby nie zanudzać naszych czytelników tylko wiadomościami z realnej gospodarki, bo te przełożenie na zachowanie rynków finansowych w krótkim terminie mają często znikome, o czym zresztą pisaliśmy we wspomnianym na początku dzisiejszego wpisu artykule z 4 marca. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że europejska gospodarka „jest na kolanach”, a indeks Eurostoxx50, obrazujący zachowanie największych spółek ze strefy euro, wzrósł w tym roku o 15,4% (dane na 5 kwietnia). Dla nas jest to dodatkowo doskonałe potwierdzenie tego, że o ile wspomniany PMI jest bardzo dobrym wskaźnikiem prognozującym koniunkturę w realnej gospodarce (mierzoną np. wzrostem PKB), to jest jedynie tzw. wskaźnikiem równoczesnym (z ang. coincident indicator) dla rynku akcji. Wyjaśniając w jednym zdaniu – jeżeli zarówno zachowanie rynku akcji jak i PMI są wskaźnikami wyprzedzającymi dla wzrostu PKB, to oba poruszają się w tym prognostycznym kierunku, w tym samym czasie. Nie sposób więc ze wskazań PMI prognozować zachowania rynku akcji. Co więcej, zaryzykujemy tezę, że pomimo równoczesności obu wskazań, zachowanie rynku akcji może mieć ewentualną prognostyczną wartość dla PMI, chociażby dlatego, że można odczytywać je praktycznie codziennie (poza weekendami) – PMI jedynie raz lub dwa razy w miesiącu.

Rynki finansowe wierzą w poprawę sytuacji

Naszym zdaniem na przełomie roku natłok negatywnych informacji dla Europy, znalazł z nawiązką odzwierciedlenie w wartościach europejskich indeksów. Rynki finansowe mają to do siebie, że zazwyczaj przereagowują napływ negatywnych lub pozytywnych (w domyśle bardzo) informacji – dzięki temu można na nich od czasu do czasu ponadprzeciętnie zarobić. Koniec lub dłuższa pauza cyklu zacieśnienia polityki monetarnej w USA i stymulacja fiskalno-monetarna w Chinach, ograniczają ryzyko dalszego pogorszenia się sytuacji w Europie. Podobny wpływ powinna mieć zapowiedź powrotu do ekspansywnej polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny i niewielka, ale zawsze, stymulacja fiskalna zapowiadana przez niektóre europejskie państwa. Nadzieją, że te działania „tchną życie” w globalną gospodarkę, co z kolei pomoże zależnym w dużym stopniu od eksportu europejskim gospodarkom, żył w Q1 tego roku europejski rynek akcji. Jeżeli rzeczywiście tak się stanie, to nad Europą „może rzeczywiście zaświecić na dłużej słońce”. „Łyżką dziegciu” w tej potencjalnej „beczce miodu” jest ewentualny tzw. twardy Brexit. Nasi czytelnicy wiedzą jednak, że do prognozowania skutków wydarzeń politycznych podchodzimy „jak pies do jeża”, więc i to wydarzenie oraz jego ewentualne skutki, traktujemy z dużą dozą rezerwy.


Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.