Postanowiliśmy przeprowadzić swoistą dogrywkę związaną z kryzysem bankowym, którego doświadczyliśmy w ostatnich dniach i odpowiedzieć na pytanie czy przysłowie, że pieniądze są pewne jak szwajcarskim banku nadal ma uzasadnienie.
Chwilowo od tego kryzysu bankowego mamy uspokojenie. Transakcja polegająca na przejęciu głównego winowajcy drugiej odsłony tego kryzysu, a więc banku Credit Suisse przez inny szwajcarski bank, chwilowo uspokoiła nastroje.
Zadowoleni nie mogą być akcjonariusze banku Credit Suisse, ponieważ ta transakcja przejęcia spowodowała, że wartość ich inwestycji znacząco stopniała. Już przed samym przejęciem stopa zwrotu roczna z takiej inwestycji oscylowała wokół minus 70%. Po tym jak zostały uzgodnione warunki tego przejęcia, powiększyła się do blisko 90%.
Inwestowanie niesie za sobą ryzyko, dlatego w inwestowaniu, portfel inwestycyjny należy dywersyfikować. Należy założyć, że zdroworozsądkowy inwestor nie posiadał więcej niż kilka procent akcji CS, jeżeli w ogóle z jakiegoś powodu je posiadał. To co jest istotne to jest to na jakich warunkach to transakcja się odbyła.
Szwajcaria jest popularnym kierunkiem lokowania kapitału, szczególnie przez osoby zamożne, co wynika z tego, że zapewnia swoistą anonimowość, szczególnie jeśli mówimy o wielkich krajach, których wpływ na szwajcarskie władze i ujawnianie danych finansowych klienta jest niewielki. Takim krajem jest chociażby Polska. Gdyby ktoś z naszych władz udał się do Szwajcarii z prośbą o udzielenie takiej informacji, zostałby odesłany z kwitkiem, w przeciwieństwie do władz amerykańskich, które wymusiły wręcz na Szwajcarii ujawnienie danych finansowych swoich klientów, będących obywatelami amerykańskimi.
Do końca zeszłego tygodnia dominowało poczucie bezpieczeństwa i pewność, że z środkami nic się nie stanie, ale arbitralna decyzja o tym żeby stratami najpierw obciążyć obligatariuszy i zostawić jakąś część zainwestowanych środków akcjonariuszom, każe poddać tą pewność w wątpliwość. Co doprowadziło do upadku Credit Suisse? Dowiedz się z filmu:
Bank nie jest instytucją charytatywną. Ma na środkach powieszonych przez swoich klientów zarabiać. Ponoszenie tego ryzyka może także prowadzić do upadku instytucji finansowej. Z perspektywy osób, które trzymają tam środki oczywiście nie jest to aż tak istotne pod warunkiem, że w takim portfelu inwestycyjnym nie znajdują się ryzykowne produkty tego banku.
Warto o tym pamiętać podejmując decyzje inwestycyjne i robić to w sposób zdroworozsądkowy. Dziękuję za uwagę.