Trwający sezon urlopowy (żeby nie powiedzieć ogórkowy) sprawił, że postanowiliśmy dziś odświeżyć temat inflacji, o której pisaliśmy nie tak dawno jak 10 czerwca tego roku w artykule Czy Światu grozi gwałtowny wzrost inflacji? Obawy i gwałtowny wzrost ogólnego poziomu cen nie ustają i w zasadzie biorąc pod uwagę, że fakt, że globalna pandemia koronawirusa aktywowała wsparcie gospodarek na poziomie fiskalnym i monetarnym na niespotykaną dotąd skalę, nas aż tak bardzo te obawy nie dziwią.
„Drukowanie” pieniędzy nie zawsze prowadzi do wzrostu inflacji.
Historycznie duży wzrost inflacji był często spowodowany „drukowaniem” zbyt dużej ilości pieniądza. Dobrym, całkiem świeżym przykładem jest tu Wenezuela, gdzie poziom inflacji liczony jest w dziesiątkach tysięcy procent (jeden ze szwajcarskich banków inwestycyjnych prognozuje, że w tym roku wyniesie ona 270 000 %). Jednak trzeba zauważyć, że nie zawsze „drukowanie” pieniędzy prowadzi do wzrostu inflacji. Dobrym przykładem jest tu Japonia, której dług publiczny wynosi 200%, a tamtejszy bank centralny „wydrukował” pieniądze o wartości powyżej 100% japońskiego PKB. Inflacja w Japonii oscyluje mimo to w okolicach zera.
Popyt w ujęciu zagregowanym jest słaby i wywiera presję na spadek poziomu cen, a nie na ich wzrost.
Odwołując się do teorii ekonomii – kiedy popyt przewyższa podaż, ceny rosną aby zrównoważyć popyt z podażą (wzrost cen powoduje spadek popytu / wzrost podaży). Patrząc globalnie na obecną sytuację można stwierdzić, że popyt w ujęciu zagregowanym jest słaby, wywierając raczej presję na spadek poziomu cen, a nie na ich wzrost. Ogólnie aktywność gospodarcza jest nadal poniżej poziomów sprzed wybuchu pandemii, a poziom bezrobocia jest dużo wyższy niż przed COVIDem. W takim otoczeniu trudno spodziewać się nagłego i dużego wzrostu inflacji. Potwierdzeniem tego, na przykładzie Stanów Zjednoczonych, jest komunikat amerykańskiej Rezerwy Federalnej z czerwcowego posiedzenia. Bankierzy centralni za Oceanem nie spodziewają się aby inflacja w USA osiągnęła poziom 2% (cel inflacyjny FEDu) przed końcem 2022 roku, nawet przy założeniu utrzymania stóp procentowych na poziomie 0% w tym okresie.
Oczywiście nie można wykluczyć wzrostu inflacji w dalszej przyszłości. W pewnym momencie poziom aktywności gospodarczej powróci do normalności, a zagregowany popyt będzie silniejszy. Może to spowodować wzrost presji inflacyjnej, ale jest to na tyle odległa przyszłość, że prognozowanie czy rzeczywiście tak się stanie jest na chwilę obecną bardzo ryzykowne. Nie zapominajmy też, że obecnie bardzo ekspansywny amerykański bank centralny (i inne banki centralne) mogą i zapewne będą reagować jeżeli inflacja zacznie przyspieszać. Nie zmienia tego naszym zdaniem ogłoszona wczoraj przez prezesa Powell’a zmiana podejścia do mandatu „utrzymania stabilnego poziomu cen” z celu inflacyjnego na poziomie 2%, na średni poziom inflacji w wysokości 2%, co oznacza, że skoro obecnie inflacja jest poniżej 2% to Rezerwa Federalna będzie tolerować także poziom powyżej 2% jeżeli takowy wystąpi.
Radosław Piotrowski
Doradca Inwestycyjny
Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.