W tym roku, rynki wschodzące są liderami wzrostów na globalnym rynku akcji, po osiągnięciu lokalnego 12-miesięcznego minimum w październiku 2018 roku. Indeks MSCI Emerging Markets stał się swoistym wskaźnikiem wyprzedzającym dla rynków rozwiniętych, które to minimum osiągnęły na koniec grudnia zeszłego roku.
Na taki stan rzeczy, wpłynęło kilka czynników – do najważniejszych zaliczyć można osłabienie się kursu dolara amerykańskiego (USD) do koszyka walut rynków wschodzących. Było to głównie konsekwencją zmiany oczekiwań rynkowych odnośnie kolejnych podwyżek stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną. W kulminacyjnym momencie zeszłorocznej paniki rynkowej, inwestorzy zaczęli nawet przewidywać, że zamiast kolejnych podwyżek stóp możliwe są ich obniżki.
Stabilizację czy wręcz możliwą poprawę perspektyw można było zaobserwować w największej gospodarce emerging markets (EM), a mianowicie w Chinach (pisaliśmy o tym w artykule Miedź, a sprawa chińska. Co prawda główna w tym zasługa działań stymulacyjnych chińskiego rządu, ale kto by się tym przejmował…
Inwestorzy ochoczo przystąpili do zakupu wszelkiej maści aktywów EM, co skutkowało silnym napływem inwestycji portfelowych (napływem kapitału portfelowego) na rynki wschodzące. Naszym czytelnikom wyjaśniamy, że tzw. kapitał portfelowy to kapitał inwestowany na danym rynku w instrumenty dłużne lub udziałowe, w celu osiągnięcia określonej stopy zwrotu. Dodatkowo taka inwestycja nie może skutkować przejęciem efektywnej kontroli nad emitentem, gdyż wtedy mamy do czynienia z tzw. inwestycją bezpośrednią (napływem kapitału bezpośredniego).
[center]
Wykres – Napływ kapitału portfelowego na rynki wschodzące (w mld USD; 3-miesięczna średnia)
[/center]
[center]
Źródło: Merrill Lynch
[/center]
Dosyć powiedzieć, że według najnowszej ankiety przeprowadzonej przez jeden z amerykańskich banków inwestycyjnych, inwestycja w akcje na rynkach wschodzących jest najbardziej popularnym pomysłem inwestycyjnym wśród zarządzających aktywami (z ang. most crowded trade).
Będąc zwolennikiem podejścia, że „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” (profesjonalnie nazywanego też target return) uważamy, że takie nastawienie inwestorów do inwestycji na rynkach wschodzących jest doskonałym sygnałem do tego, żeby obecnie na nich nie inwestować lub zrealizować bardzo przyzwoity zysk, przynajmniej w krótkim terminie.
Powodów obok wspomnianego bardzo pozytywnego nastawienia inwestorów jest kilka. Największe niemierzalne ryzyko w najbliższym czasie postrzegamy w nieznanym rezultacie rozmów handlowych pomiędzy Chinami, a Stanami Zjednoczonymi. Nasi czytelnicy wiedzą doskonale, że nauczeni doświadczeniami z przeszłości nie ”bawimy się” w zgadywanie skutków wydarzeń politycznych, skupiając się tylko na mierzalnej relacji zysków do ryzyka. Relację tę obecnie postrzegamy negatywnie.
Bardzo mierzalne jest dla nas z kolei, mylne postrzeganie przez inwestorów perspektyw kształtowania się polityki monetarnej w USA (o czym pisaliśmy w artykule z 21 stycznia tego roku Czy to już koniec cyklu zacieśniania monetarnego przez amerykańską Rezerwę Federalną?
Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.