Częstym dylematem
rodzimego inwestora na rynku akcji, szczególnie jeżeli inwestujemy za pomocą
funduszy inwestycyjnych, czy to aktywnie zarządzanych czy pasywnych (np. ETF)
jest decyzja o tym czy ulokować kapitał w funduszach uniwersalnych, które
naśladują zachowanie indeksu WIG czy w tzw. misie, a więc fundusze, które
inwestują głównie w spółki o średniej i małej kapitalizacji zgrupowane w
indeksach mWIG40 i sWIG80.
Siłą rzeczy, jeżeli
fundusze te inwestują zgodnie z założoną strategią, istotna część portfela
funduszy uniwersalnych powinna być ulokowana w największe polskie spółki
zgrupowane w indeksie WIG20 (stanowiącego około 40% kapitalizacji indeksu WIG).
Z kolei portfele misiów powinny stronić od inwestycji w duże spółki.
Czy tzw. misie rzeczywiście są lepsze?
Często podnoszonym
argumentem jest stwierdzenie, że misie z założenia są lepsze, bo to spółki
prywatne z większą dynamiką wzrostu i bez udziału Skarbu Państwa w
akcjonariacie. Patrząc długoterminowo, trudno się z tym argumentem nie zgodzić,
chociaż wśród dużych spółek można znaleźć coraz więcej prywatnych i ciekawych
podmiotów, patrząc przez pryzmat przynależności sektorowej. W krótkim terminie
jednak ten argument nie ma większego znaczenia. Chociażby w latach 2017 czy
2018 indeks WIG20 zachowywał się lepiej niż mWIG40 czy, przede wszystkim
sWIG80.
Sami, rozpoczynając
swoją przygodę z polskim rynkiem kapitałowym blisko 10 lat temu też staliśmy
często przed dylematem – duże czy małe i średnie spółki? Z biegiem czasu,
uznając polski rynek za czasem rozczarowujący, przenieśliśmy swoje
zainteresowania na rynki zagraniczne. Chociaż dostarczanie wartości dodanej
klientom, inwestując na rynkach zagranicznych, powinno być teoretycznie
trudniejsze i sami często mierzymy się ze stwierdzeniami, że przecież znając
polski rynek lepiej niż rynki zagraniczne, inwestować na nim powinno nam być
łatwiej.
Jak się jednak
okazuje dylemat czy inwestować w spółki duże czy małe i średnie, niekoniecznie
musi być dylematem jedynie polskiego inwestora. Dobrym przykładem na to może
być amerykański rynek akcji, na który wielu inwestorów patrzy przez pryzmat ‘innowacyjne’
i ‘nieinnowacyjne’, na niełaskę skazując te drugie.
W krótkich okresach małe i średnie spółki mogą dostarczać
dużo lepszych stóp zwrotu niż duże
Jeżeli jednak
popatrzymy na inwestowanie za Oceanem przez pryzmat małe i średnie względem
duże, nawet jeżeli te duże będą innowacyjne, to szczególnie w krótkich
okresach, okazuje się, że małe i średnie, nawet jeżeli nie tak bardzo
innowacyjne, mogą dostarczać dużo lepszych stóp zwrotu.
Z taką sytuacją mamy
obecnie do czynienia na rynku amerykańskim. Inwestycja w fundusz ETF
naśladujący zachowanie indeksu amerykańskich małych spółek Russell2000 w ciągu
ostatnich trzech miesięcy okazała się dużo zyskowniejsza niż inwestycja w duże
spółki, czy to te innowacyjne, skupione w indeksie NASDAQ100 czy te z nieco
mniejszym pierwiastkiem innowacyjności, zgrupowane w indeksie S&P500.
Wykres 1 – Stopa zwrotu z indeksów Russell2000,
S&P500 i NASDAQ100 w ostatnich trzech miesiącach
Źródło: Refinitiv Eikon
Wykres 2 –
Udział sektorów technologicznego i przemysłowego w indeksach Russell2000, S&P500
i NASDAQ100
Źródło: ishares.com
Dzisiejszy inwestor na wczorajszych zwrotach nie zarabia
Niejednokrotnie
powtarzaliśmy, że dzisiejszy inwestor na wczorajszych zwrotach nie zarabia.
Jeżeli dołożymy do tego argument, o którym sami jakiś czas temu pisaliśmy
(artykuł z 30 lipca 2020 roku Czy
podejście od sasa do lasa w zarządzaniu inwestycjami ma sens?), że
nadmiernie aktywne podejście do zarządzania nie ma sensu, to nasi czytelnicy
mogą zadać pytanie „I co z tego?”. Nie jest możliwe regularne „trafianie” w
poszczególne segmenty rynku, które akurat mają zacząć rosnąć bardziej niż inne.
Podpisujemy się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Mając jednak we własnym
portfelu inwestycyjnym ekspozycję na wszystkie trzy wspomniane indeksy, uważamy
jednocześnie, że niewielkie przesunięcia pomiędzy tymi segmentami mogą w
dłuższym terminie poprawić stopę zwrotu z naszego portfela względem kurczowego
trzymania się np. indeksu szerokiego rynku czy to innowacyjnego czy
nieinnowacyjnego.
Oczywiście istotna
w tym podejściu jest wiedza i doświadczenie, które zwiększają
prawdopodobieństwo tego, że liczba przesunięć trafnych przewyższy te chybione,
w ostatecznym rozrachunku generując wartość dodaną w postaci lepszej stopy
zwrotu.
Takie podejście już
wkrótce chcemy zaoferować inwestorom, za pośrednictwem naszej spółki zależnej.
Radosław
Piotrowski
Doradca
Inwestycyjny
Niniejszy materiał odzwierciedla
opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany
jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania
transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów
finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy
inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym
dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w
ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.