Jak rozliczać podatki z ETF-ów?

W rozmowie ze Stockbroker.pl Radek Piotrowski udzielił praktycznych wskazówek jak rozliczać podatki z ETF-ów.
Podjęte tematy to:

  • Accumulating vs Distributing – jaki wpływ na podatki ma wybór rodzaju ETF?
  • Jak wygląda rozliczenie podatkowe ETF-ów na GPW?
  • Broker polski vs zagraniczny – jaki wpływ na rozliczenie podatkowe?
  • ETF-y europejskie vs amerykańskie – jakie znaczenie dla rozliczenia podatkowego?
  • Jak, krok po kroku, wygląda samodzielne rozliczenie podatkowe?

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, która odbyła się w dniu 26 marca 2021 roku.

O prostocie w inwestowaniu

W artykule z 3 marca tego Rentowność obligacji prawdę ci powie, czyli o tematycznym inwestowaniu na amerykańskim rynku akcji poruszyliśmy temat inwestowania tematycznego na amerykańskim rynku akcji w kontekście zachowania amerykańskich obligacji skarbowych. Dwa tygodnie później i blisko 17 punktów bazowych wyżej względem końca lutego (na dzień pisania tego artykułu, czyli 14 marca), inwestowanie we wzrost (z ang. growth investing) pogłębiło swoje krótkoterminowe „niedomaganie” względem inwestowania w wartość (z ang. value investing). Popularność growth investing sprawia, że wielu inwestorów pozostaje w krótkoterminowym inwestycyjnym „rozkroku”.

Dziś jednak nie napiszemy o tym, o czym nie napisaliśmy także dwa tygodnie temu, czyli w jakim kierunku ów „rozkrok” podąży. Mamy co prawda nakreślony pewien scenariusz rynkowy, nazwijmy go podstawowym, ale zamiast dzielić się nim z postronnymi osobami, po prostu wcielamy go w życie zarządzając własnymi środkami oraz, za pośrednictwem naszej spółki zależnej, środkami naszych inwestorów.

Dziś chcielibyśmy przybliżyć jednak naszym czytelnikom, jak nie mając specjalistycznej wiedzy można ochronić całkiem pokaźną pozytywną stopę zwrotu z inwestycji we wzrost, jaką można było osiągnąć w ostatnich kilkunastu miesiącach. Będzie to pomysł bardzo prosty. Wszak statystyczny Kowalski oraz jego doradca finansowy, chociaż zapewne się do tego nie przyznają, nie do końca wiedzą o co w tym inwestowaniu tematycznym chodzi. A nie chodzi na pewno o to, przynajmniej krótkoterminowo, że innowacyjne, a w konsekwencji wzrostowe pomysły, są inwestycyjnym „perpetum mobile” doświadczającym nieprzerwanego wzrostu wartości niezależnie od okoliczności.

Odpowiedzią na ową niewiedzę będzie coś o czym niejeden Kowalski, amator inwestowania, musiał słyszeć, a mianowicie dywersyfikacja. Jeżeli samo słowo nie utkwiło wam w pamięci to chodzi o te „jajka w koszyku”, a konkretnie żeby nie wkładać wszystkich (red. jajek) do jednego (red. koszyka). Jeżeli więc swoje inwestycyjne „jajka” trzymacie w jednym wzrostowym koszyku, to zasadnym byłoby, po tak imponującym okresie dla owego koszyka, aby przynajmniej część z nich przenieść do innego. Jeżeli sprawy przybiorą nie taki obrót jakbyśmy chcieli, przynajmniej nie wszystkie „jajeczka” się potłuką.

Lokalny inwestor z owym przenoszeniem „jajek” może mieć jednak nie lada problem. Lata prosperity, ze szczególnie imponującym rokiem 2020, sprawiły, że wśród lokalnej produktowej oferty inwestycyjnej dominują rozwiązanie wzrostowe, innowacyjne i „odpowiedzialne”. Szukanie wartościowego „czegoś innego” może więc przypominać szukanie igły w stogu siana.

Prostym i tanim rozwiązaniem bez zastanawiania się nad tym czy to rzeczywiście „coś innego” jest wybór produktu inwestycyjnego, którego stopą odniesienia jest nieco zapomniany już indeks Dow Jones Industrial Average (DJIA) lub, alternatywnie, Russell 2000 (o inwestowaniu w małe spółki pisaliśmy w artykule z 20 stycznia tego roku Małe czy duże – dylemat nie tylko polskiego inwestora?). Od pewnego czasu inwestycje oparte o te indeksy przeżywają swoje „pięć minut”.

Wykres 1 – Zachowanie indeksów NASDAQ100, DJIA i Russell2000 (ostatni kwartał)

Źródło: Refinitiv Eikon

Nie jest oczywiście przesądzone, że owe „pięć minut” przerodzi się w „minut dziesięć” czy „godzinę”. Jednak przenosząc przynajmniej część naszych inwestycyjnych „jajek” w tym kierunku osiągamy pożądany efekt jakim jest rozproszenie ryzyka inwestycyjnego i częściowa ochrona wygenerowanej już stopy zwrotu gdyby „coś poszło nie tak” i growth investing nadal „niedomagałoby” względem value investing. Realizacja takiego scenariusza powoduje jednocześnie, że zarabiamy na mniej modnych pomysłach. Ot cała idea dywersyfikacji.

Bardziej dociekliwi czytelnicy zapytają dlaczego właśnie te indeksy, a nie inne? Odpowiedź jest dosyć prosta – udział sektorów tradycyjnie postrzeganych jako value (finanse, energia i przemysł) jest w DJIA czy Russell 2000 dużo wyższa niż w NASDAQ100 czy nawet S&P500, gdzie dominującą rolę odgrywają sektory wzrostowe, a w szczególności sektor, nazwijmy go umownie, „innowacyjnym[1].

Wykres 2 – Udział sektorów finansowego, energetycznego i przemysłowego względem sektora „innowacyjnego” w wybranych indeksach

Źródło: Refinitiv Eikon, obliczenia własne

Radosław Piotrowski

Doradca Inwestycyjny

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.


[1] Pod pojęciem sektora „innowacyjnego” należy rozumieć sektor technologiczny oraz spółki Amazon, Facebook, Alphabet i Tesla należące do innych sektorów

Informacja o Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy

NADZWYCZAJNE WALNE ZGROMADZENIE AKCJONARIUSZY

Informujemy, że w dniu 5 marca 2021 roku odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Wspólników Spółki pod firmą: ASI GLOBALNA MULTISTRATEGIA RSI AIFM spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowo-akcyjna z siedzibą w Warszawie („Zgromadzenie”) z następującym porządkiem obrad:

  1. Otwarcie Zgromadzenia.              
  2. Wybór Przewodniczącego Zgromadzenia.            
  3. Stwierdzenie prawidłowości zwołania Zgromadzenia, jego zdolności do podejmowania uchwał oraz przyjęcie porządku obrad.              
  4. Podjęcie uchwały w sprawie wyboru Santander Bank Polska S.A. – Santander Biuro Maklerskie z siedzibą w Warszawie do prowadzenia rejestr akcjonariuszy Spółki.
  5. Podjęcie uchwały w sprawie podwyższenia kapitału zakładowego Spółki poprzez utworzenie nowych akcji serii B z wyłączeniem prawa pierwszeństwa dotychczasowych wspólników do objęcia nowych akcji w podwyższonym kapitale zakładowym.   
  6. Podjęcie uchwały w sprawie zmiany aktu założycielskiego  spółki zawiązanej w dniu 13.11.2020 rok
  7. Zamknięcie obrad.          

Zgromadzenie odbyło się w trybie art. 405 Kodeksu spółek handlowych, bez formalnego zwołania i zdolne było do podejmowania wiążących uchwał.

Rentowność obligacji prawdę ci powie, czyli o tematycznym inwestowaniu na amerykańskim rynku akcji

Za nami koniec drugiego miesiąca tego roku, który nam jako inwestorom, zapadł w pamięć głównie przez pryzmat dynamicznego wzrostu rentowności obligacji skarbowych na rynku amerykańskim. Rentowność 10-letniej amerykańskiej obligacji skarbowej (UST) wzrosła z poziomu 1,09% na koniec stycznia do 1,46% na koniec lutego, osiągając w przeddzień ostatniego dnia poprzedniego miesiąca poziom 1,52%. Lwia część tego wzrostu została osiągnięta w okresie od 10 do 26 lutego (wzrost do wspomnianych 1,46% z 1,13% w dniu 10 lutego).

Bezpośrednim  skutkiem tak dynamicznego wzrostu rentowności dla rynku akcji, szczególnie w ostatnim tygodniu lutego, było relatywne gorsze zachowanie się tzw. spółek wzrostowych (z ang. growth stocks) względem tzw. spółek, reprezentantów inwestowania w wartość (z ang. value stocks).

Z bardzo podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w listopadzie zeszłego roku. 20 listopada 2020 roku poświęciliśmy mu artykuł Renesans inwestowania w wartość czy value trap?. Prognozowanie, zwłaszcza jeżeli dotyczy przyszłości, jest dosyć trudne, więc cieszymy się, że postawione w tym artykule tezy się zrealizowały. Przyznajemy jednak, że skala wzrostu rentowności UST była dla nas sporym zaskoczeniem. Zresztą wspominaliśmy o tym w przytaczanym artykule, wskazując na prognozy mówiące o umiarkowanym wzroście rentowności UST powyżej 1% na koniec 2021 roku.

Wykres 1 – Relatywne zachowanie indeksu Russell 1000 Value względem indeksu Russell 1000 Growth na tle zmiany rentowności amerykańskich 10-letnich obligacji skarbowych

Źródło: Refinitiv Eikon, opradowanie własne

Ze względu na popularność growth investing, spora grupa inwestorów zastanawia się zapewne czy owe krótkoterminowe „niedomaganie” tego popularnego stylu inwestowania, przerodzi się w dłuższy trend (bo przecież w dłuższym terminie value investing „niedomaga” względem growth investing od przynajmniej 2014 roku). Niejednokrotnie pisaliśmy, że rynki finansowe mają to do siebie, że lubią „przereagowywać” – w dół w okresach paniki i w górę w okresach euforii. Tak też postrzegamy lutową sytuację z UST. Sam wzrost rentowności można uzasadnić częściowo wzrostem oczekiwań inflacyjnych, ale przede wszystkim zachwianiem wiary w Amerykańską Rezerwę Federalną (FED) w utrzymywaniu ultra-ekspansywnej polityki monetarnej przez deklarowany przez FED dłuższy okres czasu. Znalazło to odzwierciedlenie w równie dynamicznym co wzrost UST, przyroście tzw. „realnych” stóp procentowych, które są odzwierciedleniem percepcji inwestorów względem zmiany poziomu referencyjnej stopy procentowej (tzw. FED Funds Rate) za Oceanem przez FED. Wzrost realnych stóp procentowych odzwierciedla przekonanie inwestorów, że FED zacznie wcześniej i bardziej agresywnie podnosić stopy procentowe niż wynikałoby to z oficjalnej komunikacji amerykańskiego banku centralnego.

Wykres 2 – Zmiana poziomu „realnej” stopy (Change in „real” rate) i oczekiwań inflacyjnych
(Change in inflation expectations) w USA

Źródło: JP Morgan

Czy tak rzeczywiście się stanie? My nie mamy podstaw do tego aby kwestionować oficjalną komunikację FEDu, zwłaszcza, że gospodarka amerykańska, nadal pozostaje w dużym stopniu nadal „zamknięta” względem sytuacji sprzed wybuchu pandemii (wykres poniżej). Mogłoby to potwierdzać naszą tezę o „przereagowaniu”.

Wykres 3 – Skala „otwarcia” amerykańskiej gospodarki*

*wynik na poziomie 1 oznacza pełne zamknięcie gospodarki (tzw. twardy lockdown), podczas gdy wynik na poziomie 10 oznacza pełne otwarcie gospodarki, czyli brak jakichkolwiek obostrzeń

Źródło: Goldman Sachs

Nie mając jednak „monopolu” na wiedzę oraz nie czując się uprawnionymi do sugerowania określonych zachowań inwestycyjnych, pozostawimy naszych czytelników z wrażeniem „szklanki do połowy pustej”. Każdy z Was, drodzy czytelnicy, jeżeli inwestuje tematycznie na amerykańskim rynku akcji, musi samodzielnie odpowiedzieć sobie na pytanie czy rentowności UST będą nadal dynamicznie rosły pogłębiając zaobserwowane w drugiej połowie lutego „niedomaganie” inwestowania we wzrost względem inwestowania w wartość czy będzie wręcz odwrotnie?

Radosław Piotrowski

Doradca Inwestycyjny

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.

Spółka RSI AIFM uruchomiła pierwszy alternatywny fundusz inwestycyjny

Miło nam poinformować, że po tym jak 11 grudnia zeszłego roku nasza spółka zależna RSI AIFM sp. z o.o. (RSI AIFM) została wpisana do rejestru zarządzających alternatywnymi spółkami inwestycyjnymi (ASI) uzyskując tym samym uprawnienia do zarządzania aktywami, w dniu 24 lutego br. w Krajowym Rejestrze Sądowym zarejestrowany został pierwszy alternatywny fundusz inwestycyjny „ASI Globalna Multistrategia RSI AIFM sp. z o.o. s.k.a. (Globalna Multistrategia). RSI AIFM, jako komplementariusz, będzie odpowiadać za zarządzanie portfelem inwestycyjnym funduszu oraz ryzykiem.

Globalna Multistrategia jest funduszem globalnym wielu klas aktywów stosującym cztery strategie inwestycyjne (Long Only, Short Bias, Long-Short i Market Neutral). Realizacja polityki inwestycyjnej funduszu będzie odbywać się z użyciem funduszy ETF i kontraktów terminowych futures. Cel inwestycyjny funduszu to generowanie rocznej stopy zwrotu na poziomie LIBOR3M + 3 pkt % przy zachowaniu umiarkowanego poziomu ryzyka inwestycyjnego. Szczegółowe informacje na temat Globalnej Multistrategii dostępne będą już wkrótce.

Dowiedz się więcej o RSI AIFM

– Po tym jak w grudniu 2020 roku został zarejestrowany w rejestrze ZASI podmiot zarządzający wraz z zarządzaną przez niego alternatywną spółką inwestycyjną (ASI), które po raz pierwszy w mojej pracy zawodowej pozwalają mi świadczyć usługi zarządzania aktywami powierzonymi nam przez inwestorów, brakującym elementem, który był potrzebny do operacyjnego rozpoczęcia działalności, była rejestracja ASI w KRS. Stało się to tydzień temu, umożliwiając nam rozpoczęcie działalności operacyjnej. Moim celem jest aby zarządzanie ASI odbywało się z zachowaniem zasady „nie podejmowania prób ponownego wynalezienia koła”, które można było w ostatnich latach zaobserwować w branży zarządzania aktywami w Polsce. Przyczyni się to do realizacji celów inwestycyjnych jakie zadeklarowaliśmy naszym inwestorom – podkreśla pomysłodawca RSI AIFM, Radosław Piotrowski.

Jak inwestować odpowiedzialnie i zyskownie, ale niekoniecznie modnie?

Ponad rok temu podzieliliśmy się ze Światem naszą opinią na temat tzw. inwestowania ESG, czyli inwestowania w duchu przyjaznym dla środowiska naturalnego, odpowiedzialnym społecznie i z poszanowaniem zasad ładu korporacyjnego (artykuły z dnia 27 listopada 2019 roku Inwestowanie ESG (z ang. Environmental, Social, Governance) – wymierna korzyść czy chwyt marketingowy? oraz z dnia 3 grudnia 2019 roku Inwestowanie ESG (z ang. Environmental, Social, Governance) – wymierna korzyść czy chwyt marketingowy? – dogrywka). Dziś, z racji stale rosnącej popularności inwestowania ESG, postanowiliśmy odświeżyć temat, skupiając się na amerykańskim rynku akcji i funduszach ETF.

Na samym początku uprzedzamy, że opinii na temat inwestowania ESG względem tej zaprezentowanej pod koniec 2019 roku zasadniczo nie zmieniliśmy. Nadal uważamy, że jest to sprytny chwyt marketingowy mający zachęcić do ulokowania swoich środków na rynku kapitałowym w nowopowstające produkty inwestycyjne. Dosyć dobrym argumentem na poparcie tej tezy jest m.in. napływ środków do akcyjnych funduszy ESG. Z naszej perspektywy dosyć nachalny marketing tego stylu inwestowania sprawił, że inwestorzy „rzucili się” na produkty inwestycyjne z ESG w nazwie. Idee ochrony środowiska, społecznej odpowiedzialności czy poszanowania ładu korporacyjnego są  bardzo szczytne, ale gdyby rzeczywiście chodziło tylko o idee to środki, które przeznacza się na promocję tych produktów można byłoby rzeczywiście wykorzystać na projekty w duchu ESG. Zwłaszcza, ze idee takiego inwestowania, zwłaszcza jeżeli inwestujemy za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych, można osiągnąć za pomocą wehikułów istniejących od dziesięcioleci.

Oddając się lekturze tzw. researchu, natrafiliśmy kilka dni temu na tabelę, która grupowała sektory z rynku akcji jako kryterium, przyjmując właśnie wynik ESG. Wnioski związane z ilością atencji poświęcanej temu stylowi inwestowania są dosyć interesujące. 

Tabela – Ranking sektorów akcyjnych ze względu na kryteria ESG

Źródło: Citigroup

Informacją z gatunku „breaking news” jest to, że do sektorów będących najmniej ESG zaliczamy energię (z ang. energy) czyli spółki zajmujące się wydobyciem i przetwórstwem paliw kopalnych, użyteczność publiczną (z ang. utilities) czyli m.in. dostawcy energii elektrycznej czy wody, sektor materiałowy (z ang. materials) czyli spółki wydobywające i przetwarzające surowce oraz spółki chemiczne jak również przemysł (z ang. industrials).

Nieco mniej oczywiści są sektorowi liderzy ESG, bo o ile sektor technologiczny (z ang. IT), w którym blisko 50-procentowy udział mają akcje Apple i Microsoft, wydaje się dosyć intuicyjny, to już na pierwszy rzut oka sektor telekomunikacyjny (z ang. communication services) czy dóbr konsumenckich cyklicznych (z ang. consumer discretionary) już tak intuicyjne nie są. Przy czym jeżeli powiemy, że communication services to w 50% Facebook i Google, a consumer discretionary to w połowie Amazon i Tesla to pozom intuicyjności jakby rośnie.

Zaopatrzeni w taką dawkę wiedzy postanowiliśmy zbadać jak na przestrzeni ostatnich 2 lat wyglądałaby hipotetyczna inwestycja na amerykańskim rynku akcji, jeżeli ulokowalibyśmy środki po równo w dwa największe akcyjne ETFy ESG względem inwestycji w:

  • sześć ETFów sektorowych (po dwa z sektorów IT, communication services i consumer discretionary),
  • dwanaście ETFów sektorowych (także po dwa z każdego sektora amerykańskiego rynku akcji z wyłączeniem wspomnianych czterech sektorów będących najmniej ESG – energy, utilities, materials, industrials).

Przy tej symulacji założyliśmy, że tzw. rebalancing (powrót do pierwotnych równych udziałów poszczególnych ETFów) przeprowadzamy w miesięcznych interwałach oraz, że udział czterech sektorów „nie-ESG”  w całym okresie symulacji wynosi tyle ile obecnie udział w całym indeksie S&P500 (około 15%). Wyniki jakie osiągnęliśmy wyglądają następująco.

Wykres – Stopa zwrotu z trzech różnych portfeli złożonych z funduszy ETF
(styczeń 2019 –  luty 2021)

Źródło: Refinitiv Eikon, obliczenia własne

Nie uważamy się za inwestycyjnych wyznaczników trendów rynkowych i w inwestowaniu jesteśmy dosyć „staromodni”, mimo wszystko wybieramy blisko 84-procentową stopę zwrotu za okres dwóch lat względem niespełna 55% „modnej” stopy zwrotu z inwestycji ESG. Prawdę mówiąc, to zaopatrzeni w wiedzę z tabeli 1, inwestujemy zarówno zyskownie i odpowiedzialnie za pomocą starych dobrych ETFów sektorowych, z których najstarsze dwa powstały w 1998 roku (bez ESG w nazwie). Co prawda musimy przyznać, że zaletą tej metodologii jest to, że dostarczyło nam informacji, które sektory są mniej, a które bardziej ESG, ale nawet gdybyśmy intuicyjnie wykluczyli te najmniej ESG i kupili resztę rynku, to wynik z perspektywy dwóch lat i tak byłby lepszy o ponad 1 pkt %. Na koniec warto też zadać sobie pytanie czy inwestując pośrednio w spółki takie jak Apple, Microsoft, Google, Facebook, Amazon czy Tesla naprawdę kierowalibyśmy się troską o środowisko czy społeczną odpowiedzialność czy raczej chęcią dużych zysków ze względu na perspektywiczność ich biznesów (wysoki wynik ESG dostając nieświadomie w pakiecie).

Radosław Piotrowski

Doradca Inwestycyjny

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.

Bitcoin poniżej 10 tysięcy dolarów?

Na przełomie roku jeden ze skandynawskich banków publikuje zawsze kontrowersyjne prognozy na następny rok, których prawdopodobieństwo realizacji jest zazwyczaj znikome, ale mimo wszystko ich oryginalność wzbudza bardzo duże zainteresowanie opinii publicznej.

Okazuje się, że ów skandynawski bank nie jest w tego typu działaniach odosobniony, bo podobne „prognozy” opublikował niedawno jeden z amerykańskich banków. Dziś ze względu na fakt, że jedno z owych  przewidywań wydaje się dosyć nośne, a nie widzimy ciekawych tematów w obszarach własnej specjalizacji, o których moglibyśmy napisać, to odtwórczo, bo nie jesteśmy specjalistami od inwestowania w kryptowaluty, postanowiliśmy naszym czytelnikom jedną z tych „odjechanych” prognoz przybliżyć. Cena Bitcoina w najbliższych 12 miesiącach będzie poniżej 10 000 dolarów (USD), co implikowałoby jej spadek o przynajmniej 70%, bowiem na moment pisania tego artykułu jest na poziomie 32 300 USD.

Aby jednak nie wywoływać niepotrzebnej paniki wśród entuzjastów inwestowania w kryptowaluty, napiszemy na wstępie, że sami autorzy oceniają prawdopodobieństwo materializacji ich prognozy jako niskie. W ostatnich 12 miesiącach cena Bitcoina (BTC) wzrosła o 260%, nawet po uwzględnieniu dosyć sporej przeceny z ostatnich dwóch tygodni, bo cofając się do 8 stycznia, roczny zwrot z inwestycji w BTC wynosił 400%, a inwestując 5 lat temu w BTC zarobilibyśmy blisko 8 150%.

Wykres 1 – Stopa zwrotu z inwestycji w Bitcoin (2016-2021)

Źródło: Refinitiv Eikon

W połączeniu z ulubionym kryterium przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych przez rodzimych inwestorów, jakim jest historyczna stopa zwrotu, warto przyjrzeć się (nawet odtwórczo) co może „pójść nie tak”, i sprawić, że cena BTC spadnie, nawet jeżeli niekoniecznie o 70%. Nasi koledzy zza Wielkiej Wody przytaczają kilka ryzyk:

  1. Regulacje rynku kryptowalut w USA – obecne regulacje dotyczące obrotu kryptowalutami są bardzo ubogie. Historycznie zainteresowanie regulatorów wpływało na rynek kryptowalut. Na przełomie 2017 i 2018 roku informacje płynące z Korei Południowej o jej zamiarach zakazania handlu BTC były jednym z powodów przeceny tej kryptowaluty o ponad 50% w ciągu niespełna dwóch miesięcy. Pod koniec zeszłego roku pozew amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (z ang. Securities and Exchange Commission – SEC) przeciwko innej kryptowalucie Ripple spowodowały ponad 50-procentową przecenę i zawieszenie jej obrotu na niektórych platformach obrotu kryptowalutami. Biorąc pod uwagę historyczną wysoką zmienność BTC i wspomnianą ubogość regulacji rynku kryptowalut (w tym także Bitcoin), zainteresowanie nadzorców mogłoby wpłynąć negatywnie na cenę BTC.

Wykres 2 – Zmienność cen złota (Gold), Bitcoin oraz indeksu S&P500 (SPY Index) (1-roczna średnia ruchoma, 2012 -2021)

Źródło: Citigroup

2. Ożywienie gospodarcze i reakcja FEDu – jednym z podnoszonych argumentów stojących za popularnością BTC jest traktowanie tej waluty jako ochrona przed inflacją oraz środek tezauryzacji (z ang. inflation hedge and store of value) w obecnym systemie pieniądza fiducjarnego. Jeżeli pokoronawirusowe ożywienie gospodarcze okaże się bardzo silne, zmusi to Amerykańską Rezerwę Federalną (FED) to ograniczenia ultraekspansywnej, niekonwencjonalnej polityki monetarnej. Zdaniem kolegów zza Oceanu stanowi to duże zagrożenia dla ceny BTC. W okres grudzień 2017 – grudzień 2018 kiedy bilans FEDu „skurczył się” o około 350 miliardów USD, cena BTC spadła o ponad 70%.

Wykres 3 – Kapitalizacja rynkowa Bitcoin (Bitcoin MarketCap (RHS)) na tle zmian sumy bilansowej FED (y/y change in Fed BS)

Źródło: Citigroup

3.Opodatkowanie Bitcoina przez Chiny – pomimo wrogości chińskich władz do tej kryptowaluty, w maju zeszłego roku Chiny odpowiadały za 65% łącznej sieciowej mocy obliczeniowej (z ang. network computing power) związanej z BTC (dla porównania udział Stanów Zjednoczonych wynosił jedynie 7%). Tak duży udział procederu „wydobycia” BTC (z ang. BTC mining) w Chinach czyni zachowanie tej kryptowaluty bardzo podatną na działania chińskich władz, do których, z tych realistycznych do wprowadzenia zaliczyć można zdelegalizowanie procederu BTC mining czy posiadania BTC lub, z mniej drastycznych, opodatkowanie obrotu Bitcoinem. Gdyby chociaż jedno z tych ryzyk się zmaterializowało, popyt na kryptowalutę ze strony chińskich instytucji czy klasy średniej zapewne znacząco by spadł, wywierając negatywny wpływ na cenę BTC.

Widać więc, że jak w przypadku każdej potencjalnie wysoce zyskownej inwestycji, tak i w przypadku kryptowalut istnieją ryzyka, które mogą narazić nas na wysokie straty. My w Rock Solid Investments, nie będąc specjalistami od kryptowalut, na takie ryzyko się narażamy, ale zwracamy uwagę amatorom szybkiego i wysokiego zarobku, że w ślad za nim idzie też odpowiednio wysokie ryzyko poniesienia straty.

Radosław Piotrowski

Doradca Inwestycyjny

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.

Małe czy duże – dylemat nie tylko polskiego inwestora?

Częstym dylematem rodzimego inwestora na rynku akcji, szczególnie jeżeli inwestujemy za pomocą funduszy inwestycyjnych, czy to aktywnie zarządzanych czy pasywnych (np. ETF) jest decyzja o tym czy ulokować kapitał w funduszach uniwersalnych, które naśladują zachowanie indeksu WIG czy w tzw. misie, a więc fundusze, które inwestują głównie w spółki o średniej i małej kapitalizacji zgrupowane w indeksach mWIG40 i sWIG80.

Siłą rzeczy, jeżeli fundusze te inwestują zgodnie z założoną strategią, istotna część portfela funduszy uniwersalnych powinna być ulokowana w największe polskie spółki zgrupowane w indeksie WIG20 (stanowiącego około 40% kapitalizacji indeksu WIG). Z kolei portfele misiów powinny stronić od inwestycji w duże spółki.

Czy tzw. misie rzeczywiście są lepsze?

Często podnoszonym argumentem jest stwierdzenie, że misie z założenia są lepsze, bo to spółki prywatne z większą dynamiką wzrostu i bez udziału Skarbu Państwa w akcjonariacie. Patrząc długoterminowo, trudno się z tym argumentem nie zgodzić, chociaż wśród dużych spółek można znaleźć coraz więcej prywatnych i ciekawych podmiotów, patrząc przez pryzmat przynależności sektorowej. W krótkim terminie jednak ten argument nie ma większego znaczenia. Chociażby w latach 2017 czy 2018 indeks WIG20 zachowywał się lepiej niż mWIG40 czy, przede wszystkim sWIG80.

Sami, rozpoczynając swoją przygodę z polskim rynkiem kapitałowym blisko 10 lat temu też staliśmy często przed dylematem – duże czy małe i średnie spółki? Z biegiem czasu, uznając polski rynek za czasem rozczarowujący, przenieśliśmy swoje zainteresowania na rynki zagraniczne. Chociaż dostarczanie wartości dodanej klientom, inwestując na rynkach zagranicznych, powinno być teoretycznie trudniejsze i sami często mierzymy się ze stwierdzeniami, że przecież znając polski rynek lepiej niż rynki zagraniczne, inwestować na nim powinno nam być łatwiej.

Jak się jednak okazuje dylemat czy inwestować w spółki duże czy małe i średnie, niekoniecznie musi być dylematem jedynie polskiego inwestora. Dobrym przykładem na to może być amerykański rynek akcji, na który wielu inwestorów patrzy przez pryzmat ‘innowacyjne’ i ‘nieinnowacyjne’, na niełaskę skazując te drugie.

W krótkich okresach małe i średnie spółki mogą dostarczać dużo lepszych stóp zwrotu niż duże

Jeżeli jednak popatrzymy na inwestowanie za Oceanem przez pryzmat małe i średnie względem duże, nawet jeżeli te duże będą innowacyjne, to szczególnie w krótkich okresach, okazuje się, że małe i średnie, nawet jeżeli nie tak bardzo innowacyjne, mogą dostarczać dużo lepszych stóp zwrotu.

Z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia na rynku amerykańskim. Inwestycja w fundusz ETF naśladujący zachowanie indeksu amerykańskich małych spółek Russell2000 w ciągu ostatnich trzech miesięcy okazała się dużo zyskowniejsza niż inwestycja w duże spółki, czy to te innowacyjne, skupione w indeksie NASDAQ100 czy te z nieco mniejszym pierwiastkiem innowacyjności, zgrupowane w indeksie S&P500.

Wykres 1  – Stopa zwrotu z indeksów Russell2000, S&P500 i NASDAQ100 w ostatnich trzech miesiącach

Źródło: Refinitiv Eikon

Wykres 2 – Udział sektorów technologicznego i przemysłowego w indeksach Russell2000, S&P500 i NASDAQ100

Źródło: ishares.com

Dzisiejszy inwestor na wczorajszych zwrotach nie zarabia

Niejednokrotnie powtarzaliśmy, że dzisiejszy inwestor na wczorajszych zwrotach nie zarabia. Jeżeli dołożymy do tego argument, o którym sami jakiś czas temu pisaliśmy (artykuł z 30 lipca 2020 roku Czy podejście od sasa do lasa w zarządzaniu inwestycjami ma sens?), że nadmiernie aktywne podejście do zarządzania nie ma sensu, to nasi czytelnicy mogą zadać pytanie „I co z tego?”. Nie jest możliwe regularne „trafianie” w poszczególne segmenty rynku, które akurat mają zacząć rosnąć bardziej niż inne. Podpisujemy się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Mając jednak we własnym portfelu inwestycyjnym ekspozycję na wszystkie trzy wspomniane indeksy, uważamy jednocześnie, że niewielkie przesunięcia pomiędzy tymi segmentami mogą w dłuższym terminie poprawić stopę zwrotu z naszego portfela względem kurczowego trzymania się np. indeksu szerokiego rynku czy to innowacyjnego czy nieinnowacyjnego.

Oczywiście istotna w tym podejściu jest wiedza i doświadczenie, które zwiększają prawdopodobieństwo tego, że liczba przesunięć trafnych przewyższy te chybione, w ostatecznym rozrachunku generując wartość dodaną w postaci lepszej stopy zwrotu.

Takie podejście już wkrótce chcemy zaoferować inwestorom, za pośrednictwem naszej spółki zależnej.

Radosław Piotrowski

Doradca Inwestycyjny

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.

Sytuacja w realnej gospodarce, a zachowanie rynków finansowych

Pandemia koronawirusa, która nawiedziła Świat w 2020 roku była przyczyną najgłębszej globalnej recesji od czasów II Wojny Światowej. Rynki akcji, z pomocą banków centralnych i rządów, szybko otrząsnęły się z lutowo-marcowego szoku, a szeroki amerykański rynek akcji (mierzony zachowaniem indeksu S&P500) wielokrotnie w drugiej połowie roku osiągał najwyższą wartość w historii (z ang. all-time high), kończąc zresztą 2020 rok z all-time high właśnie. Zjawisko głębokiej recesji, połączone ze wzrostem wartości indeksów akcji przybrało zresztą globalny charakter, a spośród głównych rynków rozwiniętych tylko we Francji i Wielkiej Brytanii zachowanie indeksów akcyjnych „dostosowało” się do prognozowanej sytuacji w gospodarce. Z kolei na rynkach rozwijających się, jedynie Chiny doświadczyły jednoczesnego wzrostu wartości indeksów akcji przy prognozowanej pozytywnej dynamice wzrostu gospodarczego. Warto jednak podkreślić, że dynamika chińskiego wzrostu gospodarczego wyniesie w 2020 roku około 2-2,5%, podczas gdy w 2019 roku gospodarka Państwa Środka rosła w tempie 6,1%.

Wykres 1 – Stopy zwrotu (Equity Return in 2020 (%)) na wybranych rynkach akcji względem prognozowanej dynamiki PKB (GDP Growth 2020F (%YY)) na tych rynkach w 2020 roku

Źródło: Citigroup

Na początku 2021 roku krótkoterminowe perspektywy dla globalnej gospodarki pozostają niepewne – poszczególne kraje znajdują się w różnych momentach pokoronawirusowego odradzania się, a odmienne poziomy akceptacji szczepień przeciw COVID w poszczególnych społeczeństwach, mogą te dysproporcje dodatkowo pogłębić. W połączeniu z kolejnymi falami epidemii, które skutkują zamykaniem się gospodarek, sprawia to, że ogólna droga do powrotu na ścieżkę wzrostu gospodarczego w skali globalnej i powrotu do przedkryzysowych wartości, wygląda obecnie na dosyć wyboistą.

Globalny rynek akcji zdaje się tymi wybojami zbytnio nie przejmować. W 2021 roku globalne indeksy rozpoczęły podobnie jak kończyły rok 2020 – dynamicznym wzrostem wartości. Patrząc na entuzjazm inwestorów można odnieść wrażenie, że dopuszczają oni do siebie jedynie jeden scenariusz – dalszego wzrostu wartości indeksów.

Wykres 2 – Wskaźnik panika-euforia (The Other PE) publikowany przez jeden z amerykańskich banków

Źródło: Citigroup

Nasuwa się więc pytanie czy rzeczywiście tylko taki rozwój wypadków jest możliwy. My uważamy, że niekoniecznie. Inwestorzy, którzy zachęceni wysokimi stopami zwrotu w ostatnich dwóch miesiącach zeszłego roku, liczący na szybki i wysoki zysk w perspektywie najbliższych tygodni czy miesięcy z inwestycji na globalnym rynku akcji, mogą się przeliczyć. Wskazania lubianego przez nas odczytu wskaźnika panika-euforia sugerują, że zainwestowanie obecnie na rynku akcji to stuprocentowe prawdopodobieństwo poniesienia straty w perspektywie najbliższych dwunastu miesięcy.

Nie chcąc być jednak postrzegani jako rynkowi „jeźdźcy apokalipsy” wspomnimy jednak, że w dużej mierze to prawdopodobieństwo wynika z tego, że nigdy wcześniej wartość tego wskaźnika nie była tak wysoko. W tym kontekście warto interpretować go jako zwiastun przeniesienia „wybojów” z realnej gospodarki na rynek akcji. Wskazanie dotyczy poza tym głównie rynku amerykańskiego, więc szansy na zarobek kupując akcje upatrujemy w alokacji sektorowej lub geograficznej.

Inwestorzy, którzy stosują selekcję pojedynczych spółek (my w zarządzaniu własnym kapitałem się tym nie zajmujemy), mogą ponadto wygenerować pozytywną stopę zwrotu poprzez właściwy wybór akcji, czego im szczerze życzymy.

Radosław Piotrowski

Doradca Inwestycyjny

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia  29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.

Inwestycyjny hit i kit 2020 roku

Po dłuższej przerwie świąteczno-noworocznej dziś wracamy z podsumowaniem 2020 roku. Cytując klasyka, taki materiał staje się już naszą „świecką tradycją”, bo analogiczne wpisy zamieszczaliśmy rok i dwa lata temu (odpowiednio artykuły z 8 stycznia 2020 roku Inwestycyjny hit i kit 2019 roku i 7 stycznia 2019 roku Inwestycyjny hit i kit minionego 2018 roku). Chociaż po pierwszym kwartale zeszłego roku trudno było sobie taką sytuację wyobrazić, to ubiegły rok, podobnie zresztą jak 2019, był dla inwestorów bardzo udany, a prym wiodły inwestycje, które należy zaklasyfikować jako ryzykowne.

Dziś, budząc się ze świąteczno-noworocznego letargu, w naszym pierwszym noworocznym artykule rynkowym przyglądamy się klasom aktywów, w które inwestujemy i wybieramy inwestycyjny hit oraz kit minionego roku. Krótko mówiąc – wskażemy na czym można było najwięcej zarobić, a na czym najwięcej stracić.

Zestawienie kandydatów do tytułu hitu i kitu prezentujemy na wykresie poniżej.

Wykres – Zestawienie stóp zwrotu za rok 2020 dla wybranych klas i subklas aktywów

Źródło: Refinitiv Eikon, obliczenia własne

Jak wspomnieliśmy w poprzednim akapicie, w zakończonym już 20120 roku w obrębie akcji obligacji i towarów dominowały inwestycje, które dostarczyły pozytywnych stóp zwrotu. Z 29 obserwowanych przez nas klas i subklas aktywów, aż 23 dostarczyło pozytywnych stóp zwrotu, a jedynie 6 zakończyło 2020 rok na minusie.

Jaki był inwestycyjny kit 2020 roku?

Wskazanie inwestycyjnego kitu roku 2020 nie będzie, podobnie jak rok temu, trudnym zadaniem. O ile rok temu ropa naftowa WTI była inwestycyjnym hitem, to w 2020 roku wróciła (w parze z ropą naftową Brent) na pozycję inwestycyjnego kitu. Postawienie na wzrost ceny ropy naftowej (niezależnie czy w wersji WTI i Brent) nieco ponad 12 miesięcy temu było dobrym sposobem na utratę zainwestowanego kapitału. Taka inwestycja w 2020 roku dostarczyła ujemnej, ponad 20-procentowej stopy zwrotu.

Jaki był inwestycyjny hit 2020 roku?

Nie oznacza to, że amatorzy podejmowania wysokiego ryzyka inwestycyjnego nie mogli zarobić w ubiegłym roku. Wręcz przeciwnie – inwestycyjnym hitem było postawienie na inwestycję w akcje amerykańskie spółek spoza sektora finansowego, skupione w indeksie NASDAQ-100. Taka inwestycja dostarczyła w 2020 roku blisko 50-procentowej stopy zwrotu. Ogólnie, pomimo tego, że doświadczyliśmy na globalnym rynku akcji pierwszego od 2008 roku rynku niedźwiedzia (rozumianego jako spadek wartości indeksów o ponad 20%), to w zestawieniu najwyższych stóp zwrotu za 2020 rok, prym wiodą inwestycje o wysokim lub bardzo wysokim poziomie ryzyka inwestycyjnego. W pierwszej dziesiątce naszego zestawienia znalazło się czterech przedstawicieli akcyjnej klasy aktywów oraz sześciu reprezentantów grupy towarów (z ang. commodities).

Niniejszy materiał odzwierciedla opinie i wiedzę jego autorów na dzień jego sporządzenia oraz został wydany jedynie w celach informacyjnych i nie jest ofertą ani zachętą do dokonywania transakcji kupna lub sprzedaży papierów wartościowych lub innych instrumentów finansowych. Komentarz nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej, analizy inwestycyjnej, analizy finansowej ani innej rekomendacji o charakterze ogólnym dotyczącej transakcji w zakresie instrumentów finansowych, o których mowa w ustawie z dnia  29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.